17 gru 2008

Migawkowy wernisaż już w piątek!

 
Migawkowa strona!

Będę na blogu? - zapytał Jędrek

Dziś zakończyła się wystawa Juliusza Sokołowskiego pt. Niebo nad Warszawą. Można ją było oglądać na Skwerze Hoovera (prawdopodobnie najlepszym bunkrze w stolicy) od 6 grudnia.
Ci, którzy jej nie widzieli mają czego żałować.
Teraz trzeba TYLKO pozbierać zdjęcia i obserwować rozwój sytuacji, bo prawdopodobnie to jeszcze nie koniec...
A oto i sam autor, oraz tak zwani posproducenci oraz twórcy bloga Niebo na betonie.
Gratulujemy wystawy!

Juliusz Sokołowski
 

Jędrzej Sokołowski
 

Jakub Certowicz
 

16 gru 2008

A to kilka zdjęć z zeszłego wtorku i przygotowań do spotkania Fotografia architektury. Architektura fotografii.
.
 

 

 
Posted by Picasa

14 gru 2008

Zapraszamy na finisaż

We wtorek 16 grudnia 2008r. o godz. 17.00 w podziemnym pawilonie na Skwerze Hoovera w Warszawie, odbędzie się finisaż niezwykłej wystawy fotografii Juliusza Sokołowskiego pt. Niebo nad Warszawą. Możliwe będzie spotkanie z autorem, oraz architektami z biura JEMS.

Wystawę można oglądać w tej przestrzeni od 6 grudnia, w godzinach 11.00 – 19.00. Wstęp jest wolny.

W zeszły wtorek odbyło się spotkanie Fotografia architektury. Architektura fotografii, które miało zapoczątkować dyskusję na temat związków pomiędzy fotografią, architekturą i filmem.

Miejmy nadzieję, że okazje do takich spotkań będą w Warszawie coraz częstrze, na razie jednak w przestrzeni, o przyszłości której wciąż niewiele wiadomo, mamy przez chwilę możliwość, zobaczyć profesjonalnie przygotowaną wystawę, która zdaniem odwiedzających ją, naprawdę robi wrażenie oraz porozmawiać z ludźmi, którzy doprowadzili zarówno do powstania samej wystawy jak i miejsca, w którym się ona znajduje.

Zapraszamy bardzo serdecznie!

 

 

 

 
Posted by Picasa

Zdjęcia: Jakub Certowicz

10 gru 2008

A dziś Gabi...

 

..................................................................ma urodziny!
Wszystkiego najlepszego!

Migawki z migawek

Na razie zdjęcia Agi, Tomka jak zwykle pewnie się nie doczekamy:)
A dziś przeżywamy wystawę Pana Juliusza.
Spotaknie Fotografia architektury. Architektura fotografii można uznać za udane.Zdjęcia wkrótce.
Tu jednak wracamy do niedzieli i chyba też udanego spotkania w siedzibie Stowarzyszenia Inicjatyw Twórczych "ę" na Mokotowskiej 55 w Warszawie, gdzie prezentowaliśmy swój dorobek uczestnikom projektu Migawki.
http://migawki.e.org.pl/

 

 

 

 

 

 

 
Posted by Picasa

7 gru 2008

Mamy warsztat :)






7 grudnia (niedziela) // AKCJA - warsztaty animacyjne - Grupa Okołofotograficzna - 14:00-18:00 - Mokotowska 55

3 gru 2008

Wydrukują nas !


Pamiętacie Co Nowego?
Wchodziliście ostatnio na pocztę grupyOF - polecam.

Zdradzę Wam jednak NOWINĘ - dostaliśmy się nie tylko do ogólnopolskiej publikacji przeglądu projektów artystyczno-edukacyjnych CO NOWEGO? ale również do dołączonej do wersji książkowej płyty :)

GRAUTLACJE :) udało się, będziemy w druku w styczniu - mimo kryzysu ;)

2 gru 2008

Ropa tanieje!

A jednak stało się! Panoszący się od pewnego czasu Kryzys dotknął i nas. Zawirowania w kredytach hipotecznych i giełdowe spekulacje sprawiły, że ceny materiałów fotograficznych Polaroid skoczyły ostro do góry na światowych rynkach. Nie pomaga na pewno fakt, że zasoby, tych nieodnawialnych surowców, kurczą się nieubłaganie. Na nic plany ratunkowe ani zapewnienia różnych rządów i władców o poprawie sytuacji. Ropa tanieje, Polaroidy nie.
Nie możemy już sobie pozwolić na tak swawolne utrwalanie niezapomnianych chwil i miejsc. Materiały światłoczułe deponujemy w lodówce a aparaty w zamrażarce. Co cenniejsze okazy „ładunków” zakopaliśmy w blaszanej skrzynce na wysokoprocentowej lokacie pod drzewem „Nieważne którym”.
Jednak jak się okazało właśnie, nie wszystko co oferował nam Polaroid przepadło. Akurat w tych ciężkich dniach dotarł do nas niesamowity wynalazek: Poladroid. Jest to komputerowy „symulator” Polaroida. Stwarza on ze zwykłych zdjęć cyfrowych doskonałe imitację zdjęć polaroidowych. Oprócz konwersji kolorystycznej program ten w miarę przypadkowo kadruje nasze zdjęcie a po włączeniu dodatkowych opcji na finalnym obrazie mam różne polaroidowe „niedoskonałości” i możliwości. Odcisk palca(jednego z twórców programu), zacieki chemii itp. Oprócz konwersji zdjęcia program symuluje sam proces tworzenia się zdjęcia na materiale polaroid. Naciągamy plik graficzny na wizerunek aparatu Polaroid i po chwili słyszymy typowy „trzask prask”, i na ekranie pojawia się znana nam biała rameczka w środku której przez najbliższe 3 minuty powoli ujawnia nam się obraz. Możemy także przyspieszyć proces „wywoływania”, łapiąc zdjęcie kursorem i machając nim po ekranie udając suszenie. A w trakcie jednej sesji programu możemy przerobić tylko 10 zdjęć! W tej chwili dostępna jest tylko wersja pod Maca. Wkrótce może się to jednak zmienić. Mimo że świat szaleje na punkcie tego programu sprzedaż komputerów firmy Apple wcale nie wzrosła i producenci szykują wersje pod Windowsa (już testowana jest wersja alpha).
W animacji kultury pożytek z tego znikomy ale Poladroid zaspokaja w pewnej mierze naszą potrzebę kontaktu z polaroidami tak bardzo teraz ograniczoną...
Poniżej prezentujemy możliwości droida (inne polaroidy na stronie są już w 100% prawdziwe) A to link do strony Poladroida http://www.poladroid.net/ gdzie można zupełnie za darmo ściągnąć program i zapoznać się z jego możliwościami.
JP


27 lis 2008

 
.........................................................................Banksy

Wszystkiego Najlepszego dla Oli!

14 lis 2008

Próba podsumowania projektu Wspólna Przestrzeń

Na początek trochę muzyki z Kazimierza. Tak, żeby zrobiło się milej.
Kroke - Ajde Jano



Już ponad dwa miesiące dzieli nas od zakończenia projektu Wspólna Przestrzeń, jednak jakoś wcześniej nie było czasu napisać żadnego podsumowania. Może nie o czas się tu rozchodzi, a o próbę zebrania i poukładania myśli.
Jak zwykle jest ich bardzo dużo i nie do końca wiadomo co z nimi zrobić.

Kiedy przygotowujesz się do czegoś przez pół roku, myślisz o czymś i planujesz, a potem to się dzieje i nagle kończy, jest ci jakoś dziwnie. Choć z drugiej strony nie na tyle dziwnie, żeby było ci źle. Życie jak wiadomo ma to do siebie, że potrafi zaskakiwać, tak więc jedne rzeczy szybko wkradają się w miejsce tych, które zajmowały cię przez jakiś czas tak, że z trudem przychodzi ci zatrzymać się i pomyśleć.
Tak więc co za nami?

Najpierw podsumowaliśmy w liczbach, bo tak najprościej, najszybciej i trzeba było zrobić to od razu, ponieważ takie dane są potrzebne do wszelkiego rodzaju raportów. W naszych akcjach wzięło udział ponad 600 osób. 50 przechodniów zostało obdarowanych swoją fotografią, wykonaną aparatem wielkoformatowym, więc dość nietypową i co oczywiste niepowtarzalną. Ponadto portrety 12 osób pojawiły się na słupie ogłoszeniowym, w centrum Kazimierza.

Spośród 20 wielkoformatowych zdjęć grup turystycznych na tle Starej Synagogi na płocie obok niej zawisło 13 wydruków o wielkości metr na metr i z tego co nam wiadomo wiszą tam do dzisiaj.

W akcjach z polaroidami powstało 500 zdjęć, które chyba w najbardziej różnorodny sposób oddawały klimat tego miejsca. Były to zarówno prace grupy dzieci ze szkoły im. Józefa Dietla, jak i zdjęcia dorosłych, którzy zdecydowali się przeznaczyć swój czas wolny na podróż z aparatem po Kazimierzu i wykonanie mapy swoje wędrówki. Dzieciaki po lekcjach stworzyły makietę ich miejsca, wykorzystując do tego swoje zdjęcia, posklejane kartonowe pudła, kredki, farby i co tam im jeszcze w ręce wpadło. A prace dorosłych zapełniły stoiska bazarowe na Placu Nowym.

Spontaniczne działania okazały się być siłą napędową drugiego dnia projektu Podróże Kazimierza, kiedy to turyści przyglądający się prezentacji prac wykonanych poprzedniego dnia, decydowali się opowiedzieć o swoich marzeniach dotyczących ich potencjalnie ulubionych miejsc.
Co poza tym?

Pięć osób, które wzięło udział w grze miejskiej. Frekwencja, jak można by to ładnie ująć bez szału, ale efekt całkiem przyjemny, no i kolejne 40 zdjęć dokumentujących dzisiejsze życie dzielnicy.

Ponadto akcja, która po raz trzeci już przyniosła dużo radości ludziom, którzy się w nią włączyli. Zdjęcie przechodnie stało się udziałem 67 osób, a to z kolei dało 201 zdjęć, które można było komuś podarować. Tu również bardzo miły akcent w postaci bardzo pozytywnej grupy młodzieży z IV L.O im Adama Mickiewicza na Kazimierzu. Spędzili z nami około 3 godzin, a wieczorem odwiedzili nas w Alchemii.

Poza tym projekty Laboratorium Edukacji Twórczej CSW Warszawa angażujące przestrzeń i ludzi. Jak można się domyślać zrobiły wrażenie.

Tak nasz projekt przedstawia się w liczbach i bardzo chciałabym go jakoś inaczej podsumować, ale wciąż nie mam pewności czy potrafię to zrobić w inny sposób. Takie podsumowanie musi znaleźć swoje miejsce w czasie i przestrzeni. Myślę, że refleksje kiedyś przyjdą same. Na razie jedyną rzeczą, którą mogę napisać jest to, że nie wiem czy się udało, bo nie wiem co znaczy, że miało się udać. Dla każdego pewnie odnosi się to do czegoś innego. Dla mnie to na pewno było nowe, cenne doświadczenie, sprawdzian z tego, czy można zrealizować coś co się wymyśli, jakiś szalony pomysł, zrealizować marzenie i to owszem spełniło się i pewnie jeszcze przez długi czas będzie mnie zadziwiać i dawać energię do nowej pracy.

Ponadto obok przemyśleń jakie mam na temat działalności animacyjno - kulturalnej gdzieś, chyba właściwie ponad wszystkim pojawia się radość wypływająca z faktu pracy z fotografią, bo przecież nawet jeśli my nic dalej nie powiemy, to ona będzie mówić sama za siebie, tuż obok wspomnień czy przedmiotów, które pozostały. Wszystko przeminie, a ona zostanie, zupełnie niezależnie od nas, będzie żyła sobie własnym życiem, w czyimś portfelu, na lodówce czy chociażby na monitorze komputera. Każdy z uczestników dostał coś od nas, a my dostaliśmy coś od niego, to chyba była uczciwa transakcja. Nawet jeśli ktoś zostawił polaroida przyklejonego do mapy, to na pewno zapamięta, że kiedyś w tym miejscu działo się coś, co może odrywało od codzienności, coś do czego przyczyniła się właśnie fotografia. Obok wspomnień spontanicznych znajomości, spotkań i zabawy w większości pozostaną właśnie zdjęcia, które oprą się czasowi i światu i będą żyły swoim własnym życiem.

Przypomina mi się stwierdzenie kogoś z nas, kto patrząc na słup z portretami powiedział: szkoda, że to zakleją i rzeczywiście szkoda, że te czyste, spokojne i piękne, zatrzymane w ruchu ludzkie twarze zakryły jakieś mniej czy bardziej wyszukane reklamy, tak jak i nasze pozytywne wspomnienia z biegiem czasu zakryją mniej czy bardziej wyszukane wydarzenia codzienności. bo wszystko się kończy jak gdzieś w głowie cicho i po krakowsku pobrzmiewa mi Świetlicki, tak i nasza krakowska przygoda dobiegła końca. Ale tyle ile to miasto dało nam emocji, energii, radości, a czasem nawet żalu i złości, doświadczenia w pracy z ludźmi i w poznawaniu ich, próżno by szukać w codzienności.

Tak więc nie wiem czy się udało, ale wiem, że jestem dumna z faktu, że się odbyło i że mogliśmy dać komuś nieco radości, a za sprawą fotografii zapoczątkować wspomnienie i być może nawet kiedyś, gdzieś daleko zapoczątkować czyjąś opowieść.

Kamila

8 lis 2008

O niebie...




Od dnia 28 października 2008r. pod adresem www.niebonabetonie.blogspot.com można śledzić przygotowania do wystawy Juliusza Sokołowskiego, która jako pierwsza, już na początku grudnia, wypełni przestrzeń nowej galerii na warszawskim Skwerze Hoovera.

Autor wystawy, Juliusz Sokołowski znany fotograf architektury, kojarzony głównie z koalicją i gazetą internetową LATARNIK, przygotowuje właśnie materiał składający się na obraz Niebo nad Warszawą. Trwają prace nad niecodziennymi zdjęciami budynków, które wyrosły w ostatnich latach w przestrzeni miasta za sprawą firmy JEMS Architekci.

Choć sama wystawa owiana jest jeszcze aurą tajemnicy, już dziś wiadomo,że można spodziewać się czegoś nadzwyczajnego. Przestrzeń ponad 200 m2 mają wypełnić wielkoformatowe zdjęcia, przygotowywane właśnie przez Juliusza Sokołowskiego oraz młodych fotografów z warszawskiej agencji Flatten Image. Nie będzie to jednak zwykła wystawa, mająca na celu pokazanie profesjonalnie wykonanego materiału. Zdjęcia mają zwrócić uwagę na problem fotografii architektury, która w Polsce jest niedocenianą i poniekąd ignorowaną gałęzią tej dziedziny.

Ponadto tytuł samej wystawy, jawnie nawiązujący do filmu Wima Wendersa Niebo nad Berlinem otwiera krąg skojarzeń o wiele szerszych i bardziej metaforycznych. Kryje on w sobie bowiem miasto, jego ostrości i nieostrości, to co widać i to czego nie widać przy spotkaniu z nim. Być może także kryje w sobie powstawanie i aranżację obrazów, które tworzą się w głowie fotografa, jak również absorbują całą przestrzeń wokół siebie, z której wykonujący zdjęcia, wybiera, kadruje, ocenia odległość, ustawia ostrość, dobiera materiały.Jednak to nie w zjawisku fizycznym i nie w racjonalizującym je technicznym zapleczu sytuuje się idea obrazu, lecz w umyśle artysty, to on bowiem uprzedmiotawia swoje idee - jak pisze Andrzej Bator.

W Niebie nad Warszawą - wydawać by się mogło - nie chodzi tylko o zdjęcia, tutaj chodzi o coś więcej, o spotkanie, o opowieść, o to co się dzieje poza zdjęciami, poza obrazami, zanim powstaną. O ideę?

Tego jeszcze nie było, żeby autor ujawniał swój warsztat pracy w wirtualnej rzeczywistości Internetu z dozą autoironii, szczyptą technicznych smaczków oraz nutką dobrej muzyki i animacji.

Warto więc zarezerwować czas na początku grudnia oraz śledzić stronę przyglądając się jak płynie życie fotografów zmagających się z czasem, pogodą, sprzętem i plikami o niewyobrażalnej wręcz wielkości.

Ola i Kamila

28 paź 2008

Widzieliście kiedyś niebo na betonie?

Nie?
W takim razie zapraszamy do odwiedzania bloga dokumentującego przygotowania, do pozostającej jeszcze przez chwilę tajemnicą wystawy Juliusza Sokołowskiego, która zostanie otwarta na początku grudnia, na terenie będącego obecnie w przebudowie warszawskiego Skweru Hoovera.

Zapowiada się NIESAMOWICIE!

można podglądać na bieżąco: http://niebonabetonie.blogspot.com/

POLECAMY!!!